*12* Przysięga

12.Czy ten koszmar nigdy się nie skończy?

#  Rok obecny #

Umówiłam się dziś z Minako na lunch, a matka sama się niestety wprosiła. Ta to ma wyczucie. Czasem dobrze mi zrobi wyjście do ludzi, bez męża, nawet jeśli ma to być spotkanie z panią perfekcyjną, ale moja najlepsza przyjaciółka złagodzi mi jej obecność i powstrzyma w razie czego od pogryzienia jej.

Siedzimy przy latte i malinowym serniku, rozmawiamy, a konkretnie to moja matka mówi, a my słuchamy. Już nawet chce mi się śmiać z tego, jak podnieca się swoimi nowymi kreacjami i tym, jak je zdobyła oraz gdzie je założy i jak jasny szlag trafi jej koleżanki, gdy ją w nich zobaczą… Powili kończymy ciasto, kiedy do naszego stolika podchodzi piękna, zielonowłosa kobieta. Esmeralda wita się z nami całując wszystkich w policzek, tak by nie rozmazać sobie idealnie podkreślonych warg, a następnie jak gdyby nigdy nic, dosiada. Ikuko wypytuje ją, bez żadnego skrępowania oczywiście, o życie prywatne i o to jak układa się jej z … Mamoru,  i nagle rozmowa schodzi ni stąd ni zowąd na mój temat. Pada to niewygodne pytanie, po którym z trudem hamuję się by nie powiedzieć naprawdę czegoś niestosownego… Na szczęście Minako wkracza do akcji, łapie mnie za rękę i stanowczo ucina dalszą rozmowę, co nie do końca się podoba mojej rodziciele. Mina ostrzegawczym tonem oznajmia, że ciekawość to bardzo plebejska cecha i kątem oka widzę jak matka się gotuje. Trafiła idealnie w punkt. Bez najmniejszego skrępowania Minako dodaje jeszcze, iż to pierwszy stopień do piekła, czym na dobre zamyka wszystkim usta. Staram się ignorować to bolesna ukłucie w sercu, ale nie umiem. Przeszłość plącze się z teraźniejszością… Dostaję podwójnego kopa… Jestem cała roztrzęsiona i wkurzona, tym  że moja matka tak łatwo mówi o problemach swojej córki i to z kim. Wie ile mnie to kosztowało, dosłownie i w przenośni,  i nadal kosztuje… Unikam TEGO tematu jak diabeł święconej wody, a ona…

Kurwa! Może niech od razu zamówi wielki bilbord z napisem:

„Moja córka nie jest prawdziwą kobietą”

„Moja córka jest … bezpłodna”

wtedy już nie będę musiała odpowiadać na te wszystkie głupie pytania.

Czemu nie macie jeszcze dzieci? Ale nie chcecie czy nie możecie? To twoja czy twojego męża wina? A próbowaliście innych metod? Ooo, jak mi przykro. Bylibyście cudownymi rodzicami… Dzieci to dar i wielkie błogosławieństwo…

Rzygać mi się chce!!! Nie trzeba mi o tym ciągle przypominać, nie jestem głupia i sama dobrze wiem o tym… Jednakże nie zamierzam wszystkim mówić o tym. O tej niedogodności wiedzą tylko najbliżsi, reszta myśli, że tak po prostu chcemy, że to nasz świadomy wybór. Kariera, wygodnictwo, brak czasu i takie tam. Wolę to, niż ich spojrzenia pełne litości. Doskonalę zdaję sobie sprawę z tego, że przy otwartych ranach, litość piecze bardziej niż sól…

Pięć minut później żegnam się z Minako i idę w stronę parkingu. Rozgoryczona, zła, wkurzona-tak się właśnie czuję. Chcę zostać sama, chociaż ona nalega, że pojedzie ze mną. Jestem jednak nieugięta… Potrzebuję samotności i muszę wyrzucić to z siebie, najlepiej płacząc… Przedwczorajsza noc, wyznanie Seiyi, moja bezradność, współczucie w oczach Esmeraldy, zuchwałość Ikuko – to za dużo nawet jak dla mnie.

– Cholera! – uderzam rękami o kierownicę i mam ochotę kogoś udusić. To tak bardzo boli, niczym ogień piekielny, który pali od środka i nie można go za nic ugasić, a każde słowo, każdy gest jeszcze go podsycają. Jestem naznaczona. Nie mogę dać mu dziecka, które tak pragnie, a ja nigdy nie będę matką, nie poczuję jak rośnie we mnie nowe życie, jak rusza się w moim brzuchu i mnie kopie. Zawsze marzyłam o własnym domu, dużym ogrodzie, biszkoptowym psie i dwójce dzieci, które będę nosić pod sercem. – Dlaczego ja? – pytam już setny raz, ale nie mam żadnej odpowiedzi, tylko jakiś kierowca trąbi za mną, bo mamy już zielone światło, a nadal stoję. Spoglądam jeszcze na tylne siedzenie i kolejna fala mnie zalewa od środka.  Przypominam sobie, że obiecałam kilka dni temu mojemu mężowi, że wpadniemy do jego siostry i szwagra, bo urodziła im się córeczka. Kupiłam jej ślicznego misia… Cieszyłam się ich szczęściem, zazdrościłam ogromnie, ale szczerze cieszyłam. Jednak po powrocie zamykałam się w gabinecie i płaczę, bo muszę dać upust swoim emocją. Czuję się wypalona… Moje powieki robią się ciężkie i nawet nie wiem kiedy, zasypiam… Budzę się nagle z krzykiem, bo uroiłam sobie, że spadałam w ciemną otchłań. Potrząsam szybko głową by pozbyć się złych wspomnień i spoglądam na zegarek. Uświadamiam sobie, że pewnie już na mnie wszyscy czekają, ale może Seiya zdążył opowiedzieć im jakąś bajeczkę, że jestem zajęta i nie dam rady wpaść albo coś w tym stylu.  Dochodzę jednak do wniosku, że jego rodzina nie jest niczego winna, więc biorę zimny prysznic, przemywam twarz tonikiem i robię świeży makijaż. Wychodzę…

Podjeżdżam pod ich dom i po cichu wchodzę do korytarza. Nie wiem czy mała nie śpi, dlatego pominęłam pukanie. Ściągam buty i na palcach idę dalej. Kiedy widzę jak mój mąż trzyma na ręku dwumiesięczną Annę i uśmiecha się do niej tymi swoimi rozmarzonymi oczami, to aż przechodzą mnie dreszcze. Czuję nieprzyjemne ukłucie w klatce piersiowej, a kiedy słyszę ich rozmowę mój świat ostatecznie się wali.

– Ma takie malutkie rączki i ślicznie pachnie.

– Pasuje ci takie maleństwo – mówi Saphir.

– Dzięki, bardzo chciałbym zostać tatą, marzę o tym, ale Usagi…

– Boże – zatykam usta by nie wydostał się z nich żaden krzyk czy jęk, odstawiam prezent do szafy i szybko wychodzę. Nie mogę tego dłużej słuchać. W tamtym momencie wiedziałam już wszystko. Niby nic nie mówił, nie skarżył się, a nagle takie coś wypływa z jego ust. Obwinia mnie za to, że nie mogę dać mu tego czego pragnie, bo jestem bezpłodna. Jest nieszczęśliwy… Ale Bóg mi świadkiem, że na początku się bardzo starałam… Trzy próby zapłodnienia in vitro się nie powiodły, a do tego sporo kosztowały i znacznie nadszarpnęły domowy budżet. Adopcja też nie wchodzi w grę, bo Seiya ma na swoim koncie drobne pobicie z młodzieńczych lat i to go dyskwalifikuje. To też niestety już przerabialiśmy i zostaliśmy odrzuceni w drugim etapie, chociaż po przejściu pierwszego byliśmy tacy szczęśliwi.

Każdego miesiąca kiedy nam nie wychodziło i dostawałam krwawienie stałam pod prysznicem i wyłam, ale on mnie pocieszał, że spróbujemy w następnym miesiącu, że będzie dobrze. Łudziłam się, że się uda, liczyłam na cud, ale rozczarowanie było coraz większe. Każda kropla krwi oddalała mnie od szczęścia… Nie byłam pewna ile bólu może znieść zwykły człowiek…

Wróciłam do domu bliska podjęcia pewnej decyzji…

Kiedy wieczorem siedziałam w kuchni i piłam wodę, usłyszałam, że Seiya wchodzi do domu. Nie wiedziałam jak mam mu spojrzeć w oczy. Nie mogę dać mu tego, czego pragnie. Co ze mnie za żona, kobieta, bratnia dusza? Zostało nam tylko jedno…

– Jestem – oznajmia niepewnie.

– Cześć – odpowiedziałam odruchowo.

–  Jak ci minął dzień?

– Dobrze. Byłeś u Kaykuu?

– Tak.  A ty nie mogłaś się wyrwać z pracy? Pytali o ciebie i zapraszali ponownie.

– Przepraszam, ale nie. Może innym razem – kłamię. – Przytuliłeś chociaż ich córeczkę za mnie? – pytam i mocniej ściskam szklankę.

– Nie, przez cały czas spała w łóżeczku. Nie chciałem jej budzić – dodaje cicho.

Kłamał, a ja krwawiłam od środka.

– Aha, szkoda, ale rozumiem – powiedziałam wstając. – Zapiekankę masz w piekarniku, podgrzej ją sobie, ja muszę już iść, bo głowa mnie boli. Zaczynam mieć aurę. To był naprawdę koszmarny dzień… – tym razem mówię szczerze. – Dobranoc.

Uciekłam, bo co innego miałam zrobić? Nie mam dłużej siły na udawanie przed całym światem i samą sobą ani też na dalsze kłamstwa…

Chyba już tylko pozostało mi jedno – otworzyć nasze pudełeczko!!!

24 myśli na temat “*12* Przysięga”

        1. To prawda, ale każda kobieta czuje inaczej i widzi po swojemu… Dla jednych to tragedia, a dla drugich tylko mała przeszkoda… Seiya cierpi, ale nie mogę obiecać że będzie lepiej… Jest jeszcze to pudełeczko 🤔

          Polubienie

  1. Bardzo przykre i bardzo smutne. Nie jestem w stanie sobie wyobrazić, co oni muszą czuć, przez co muszą przychodzić i ile znosić… Coś okropnego. Ja bym się załamała totalnie. Rzuciła wszystko w cholerę i… Rozumiem ich obojga. Bardzo cierpią i każdy przeżywa inaczej. Bardzo ładnie oddałaś emocje Usagi. Seiya skłamał, bo nie chciał jej ranić, a przy okazji wolał o tym nie mówić przez wzgląd na siebie samego. Nie mam dzieci, ale bardzo chcę je mieć…

    Polubione przez 1 osoba

  2. Jestem ciekawe co jest w tym pudeleczku
    Spulczuje im obojgu. To tyle. Ide pomagac corka w zadaniach ze szkoly moglo by juz sie wrucic do normalnosc bo nie jestem w stania ponuc jej z niemiecki i angielski nie umiem kompletnie nic

    Polubione przez 1 osoba

    1. Jeszcze trochę potrwa praca w domu z dzieckiem. Może w końcu ktoś doceni naszą pracę… Do 25 marca mogę być tylko powtórki, dopiero po 25 marca nowy materiał, ale ja nie szaleję za bardzo 😉

      Polubienie

Dodaj komentarz