Trudna Decyzja – Rozdział 25

Mężczyzna zakończył pocałunek i swój wzrok skierował w dół.

– Myślę Kochanie – kiedy to mówił palcami głaskał jej dolną część ciała, kreśląc przy tym różne wzory – że ty też – jego ręka powędrowała do białego materiału okrywającego kobiece skarby, głaszcząc wzgórek rozkoszy – tego pragniesz, tak samo mocno jak ja.

Każdy ruch powodował, że kobieta czuła się znakomicie. Ciche jęki świadczyły o przyjemności jakiej właśnie doświadcza. Przez chwilę zapomniała nawet o swoich dolegliwościach, wyrzutach sumienia i całym bożym świecie.

Wykorzystując moment sapnięcia, Brunet jeszcze głębiej włożył język do jej ust by móc  lepiej skosztować tego cudownego nektaru. Poruszał się bardzo rytmicznie, tak że sutki Usagi stwardniały domagając się uwagi. Gorące obietnice w jego oczach i promienny uśmiech, potwierdzały jak bardzo ją kochał i pożądał zarazem. Słowa przysięgi wypowiedziane tuż przed chwilą cały czas rozbrzmiewały w jej głowie. Jej serce radowało się i domagało się więcej. Kiedy jednak zaczął dobierać się do jej majtek coś nią wstrząsnęło, niczym kubeł lodowatej wody wylany wprost na rozgrzane ciało.

Co ja do cholery robię? – pomyślała. – Ja, ja… nie mogę, przepraszam – i odsunęła się od niego, chociaż serce krwawiło i nie pochwalało takiego zachowania.

– Króliczku, przecież wiesz, że cie kocham. Zerwałem z Michiru, bo nie wyobrażam sobie życia z kimś innym niż ty wariacie, a dzisiejsze spotkanie było zupełnie przypadkowe. Kiedy podszedłem do bramy wejściowej, ona już tam stała. Miałem ochotę zawrócić i przyjść później, ale pragnienie, żeby ciebie w końcu zobaczyć, było silniejsze od czegokolwiek. Już kilka razy tchórzyłem i wracałem do domu, bo bałem się, że zobaczę w twoich oczach obojętność. Bałem się, że zaczęłaś czuć coś do mojego ojca, ale teraz, teraz wiem, że się myliłem. Widzę to i czuję, a wiesz skąd to wiem. Ten mięsień mi to podpowiada – i ułożył jej drobną dłoń na swoim sercu.

– Seiya, proszę – mówiąc to zrobiła krok do tyłu i wyciągnęła ręce przed siebie tak, by nie pozwolić zbliżyć się do siebie panu doktorowi.

– O co mnie prosisz, Odango? Ale tak szczerze…

– Zatrzymaj się, bo za chwilę żadne z nas nie będzie w stanie tego zrobić.

– I o to chodzi. A poza tym, za bardzo cię pragnę. Każdej nocy widzę twoje ciało, czuję twój zapach i … – nie dane było mu dokończyć, gdyż dziewczyna w zawrotnym tempie znalazła się w łazience. – Co do cholery? – pomyślał. Podszedł do drzwi i delikatnie zapukał. – Mogę wejść? Wszystko w porządku? – dopytywał zmartwiony. – Pozwól mi być przy tobie, na dobre i na złe, tak już na zawsze.

– Idź sobie – usłyszał po tym jak woda przestała lecieć. – Błagam.

– No wiesz, to ja tu ci wyznaję miłość,  a ty tak reagujesz? To niegrzeczne. Nie jedna dziewczyna piszczała by z radości, gdyby była na twoim miejscu – próbował jakoś rozładować stres, chociaż bał się o swoją ukochaną.

– Wybacz, że nie skaczę do góry – otworzyła wrota i wyszła z białym, puszystym ręcznikiem przyłożonym do twarzy – ale nie czuję się za dobrze. Taka moja mała rada, nie kładź nigdy misiów haribo na pizzę.

– Że co?

– Nie pytaj – i pokręciła głową. – Skoczysz mi po miętę skoro tak bardzo chcesz pomóc? Chyba tylko w ten sposób będę mogła się ciebie pozbyć.

–  Tak, już idę, ale najpierw chodź, tu ci będzie wygodniej. – Wziął ją na ręce, pocałował w czoło i ułożył na łóżku. W głowie miał jedną myśl, ale bał się zapytać wprost.

Po kilku minutach wrócił z ciepłym napojem. Poczekał, aż Blondynka go wypije i dopiero potem, upewniając się, że zasnęła, przykrył jej ciało kocem i wyszedł.

Z samego rana pojawił się jednak ponownie w rezydencji. Swoje kroki od razu skierował do pokoju chorej. Zastukał trzy razy i nie czekając na pozwolenie wszedł do środka. Już nie raz łamał zasady dobrego wychowania, więc po co miał czekać i tym razem. Kobieta leniwie otworzyła swoje zaspane oczy i nie kryła swojego zdziwienia na widok młodego mężczyzny o tak wczesnej porze.

– A co ty tu robisz tak wcześnie? – mówiła ziewając.

– To tak mnie witasz? Tak ja nie śpię pół nocy i martwię się o ciebie, a tu takie coś mnie spotyka? – przekomażał się.

– Tylko pół nocy? A ja myślałam, że całą – zażartowała, co świadczyło o poprawie jej samopoczucia oraz zdrowia.

– Widzę, że ci humor wraca, cieszy mnie to ogromnie – oświadczył, po czym usiadł na łóżku. – A może to moja obecność tak na ciebie wpływa? Jestem lekiem na wszystkie twoje problemy – wyznał z dumą w głosie.

Ciekawe czy jest jakieś antidotum na nieszczęśliwą miłość? Czy ja się kiedykolwiek z ciebie wyleczę panie Kou? – pomyślała. – A co to? – zapytała widząc, szare, małe, prostokątne pudełeczko, które wręczył jej pan doktor.

– Coś, co może ci się przydać i rozwiać twoje wątpliwości, o ile takie masz. Wy kobiety podobno wiecie takie rzeczy bez pomocy żadnych przyrządów, ale ja jako twój osobisty lekarz potrzebuję…

– A możesz jaśniej? – przerwała, marszcząc nosek zadając to pytanie.

– Sama sprawdź. Nie bój się. Otwórz, to nie puszka Pandory – ponaglał i na siłę wepchnął jej prezent.

– Test ciążowy?! – oczy Usagi nabrały kształtu spodków od herbaty. – Seiya, ale ja naprawdę nie … – próbowała się bronić kobieta, gdy nagle usłyszała, że ktoś zbliża się do jej pokoju. W ekspresowym tempie schowała podarunek pod poduszką i wygładziła pościel. Nagle do ich uszu dobiegło cisze, lecz stanowcze pukanie.

– Twój ojciec chyba wyczuwa kiedy jesteśmy blisko – i na potwierdzenie tych słów wspomniany mężczyzna wkroczył do sypialni, podobnie jak wcześniej jego syn nie czekając na zaproszenie.

– Dzień dobry Bella – przywitał się, po czym skierował swoje gniewne spojrzenie na drugą osobę. – A ty co tu do cholery robisz? Wyprowadziłeś się z własnej woli już drugi raz, przypominam ci, a teraz nie można cię wygonić. Zacznij w końcu zachowywać się jak dorosły, a nie jak smarkacz.

– Sam przecież mi mówiłeś, że mogę wpadać kiedy chcę.

Seiya był zły, że przerwano im w tak ważnym momencie i do tego jeszcze musiał słuchać obelg ze strony krewnego. Między nimi nigdy nie było za specjalnie dobrze, ale po tym  jak panna Tsukino pojawiła się w ich życiu, miał wrażenie, że przepaść między nimi się jeszcze bardziej pogłębiła. W chłopaku wszystko wrzało. Miał ochotę rzucić się z pięściami na tego pana, który uznawał się za jego ojca, gdyż żadne racjonalne argumenty nie docierały do tego tępego mózgu. Czy On nie rozumie, że Usa go nie kocha? Po co to robi?

– Ale nie do mojej żony!!! – warczał Di, a jego głos ociekał jadem.

– Ona nie jest twoją własnością – wstał wielce oburzony egoistyczna postawą starszego mężczyzny.

– Jutro będzie!

– To może już dziś zamknij ją w wieży i postaw na straży ziejącego ogniem, dwugłowego smoka!

– Nie przeciągaj struny i wynoś się stąd! – wskazał palcem na drzwi.

– Nie pójdę, bo to także mój dom! I jeszcze coś… Czy ty nie widzisz, że Usagi się przy tobie męczy? Dusi się, a ty tylko zaciskasz pętlę na jej szyj. Ona cię nie kocha, a mnie …

– Seiya! – krzyknęła przerażona Blondynka. – Wyjdź, proszę. Nie masz prawa decydować za mnie. To moje życie i zrobię z nim to co będę chciała. Tobie nic do tego. Przepraszam Ukochany – dodała w myślach. – Mnie boli to nawet bardziej niż ciebie, ale muszę troszczyć się o bezpieczeństwo mojej rodziny. Gdyby chodziło o coś innego, już dawno bym zakończyła ten toksyczny związek, ale nie mogę. Nie umiem się z tego wyplątać. Tkwię w tym po same uszy… Chociaż ty bądź szczęśliwy… Jakość.

– Nie wydaje mi się Odango – nie dał się nabrać na jej słowa. – Dlaczego nie powiesz prawdy? Dlaczego nie powiesz, że mnie kochasz? Dlaczego to jemu nie karzesz wyjść?

– Seiya! – świat nagle zawirował. – Boże, to koniec. Diamand mnie zabije – przymknęła na chwilę powieki, by zapanować nad zbierającymi się łzami. – Nie, ona najpierw zajmie się moimi bliskim, a potem każe mi żyć z tą myślą… Nie, nie, nie … Coś Ty najlepszego narobił…  Jak mam z tego teraz wybrnąć? Błagam cię zamilcz. Dość, Seiya, dość! – krzyczało jej wnętrze.

– Zaprzecz patrząc mi w oczy. No proszę, powiedz, że mnie nie kochasz, że nic do mnie nie czujesz, że tamta noc nie miała dla ciebie żadnego znaczenia, a już na zawsze zniknę z twojego życia – czekał na odpowiedź jak na zabawienie, nie wiedząc, że pogrąża swoją Ukochaną.

Kobieta wstała, aż z łóżka. Nie patrzyła na to, że jest w samej satynowej koszuli nocnej. Spojrzała na swojego partnera, cały aż się gotował. Zaciskał mocno pięści jakby szykował się do ataku. Jego klatka piersiowa zaczęła się bardzo szybko unosić do góry i opadać, jak dla Usagi za szybko. To według niej zwiastowało coś złego, naprawdę złego. Bała się. Strach dotarł do każdej żywej komórki w jej ciele. Paraliżował ją i doprowadzał do ostateczności.

– Diamandzie, posłuchaj, to nie tak … – próbowała się tłumaczyć dobiegając do partnera i łapiąc go za silne dłonie, a następnie upadając na kolana z gorzką wodą, która płynęła strumykiem po jej policzku.

Musiała jakoś załagodzić sytuację, chociaż wiedziała, że to będzie koszmarnie trudne, wręcz niewykonalne. Jej partner był silnym psychicznie i fizycznie mężczyzną. Safir ostrzegał, że nikt od niego nie odchodzi, chyba że na tamten świat. Widział nie jedno, i z pewnością nie zawahał się przed odebraniem komuś życia, ale teraz chodziło o jej bliskich i o Seiyę. Musiała zawalczyć. Musiała postawić wszystko na jedną kartę.

 

6 myśli na temat “Trudna Decyzja – Rozdział 25”

  1. Wow robi się gorąco🔥🔥. Ciekawe czy Usagi powie że go nie kocha ale pewnie nie powie tego i jeszcze jest w ciąży z Seiyą😍😎😆. Nie każ nam długo czekać na następny rozdział bo oszaleje😵😨

    Polubione przez 1 osoba

  2. Człowiek jest zdolny do wszystkiego, zwłaszcza jeśli chodzi o dobro jego rodziny. Rzeczywiście, Usagi siedzi w bagnie po same uszy. Strach ją paraliżuje, ale wiadomo, że jeśli zostanie u boku Diamonda, to dobrze też nie będzie… Nie zazdroszczę jej. Przy Seiyi byłaby bezpieczna. Razem coś by wykombinowali. Mam nadzieję, że przyzna się przed Diamondem! Daj szybko kolejny rozdział! Niech Usa się ogarnie i zaufa Seiyi!
    Pozdrawiam ciepło 🙂

    Polubione przez 1 osoba

Dodaj komentarz