*2* Przysięga

2.Coś się kończy, coś się zaczyna

# 6 lata temu #

– Tak mamo, dobrze mamo, wiem mamo… Pa mamo!

Czy ta kobieta nigdy nie przestaje mówić? Gada jak nakręcona. Czasami zastanawiam się czy ona planuje mój czy swój ślub. To ja jako przyszła panna młoda powinnam panikować i wybierać smak tortu, ale w naszej rodzinie to królowa matka rządzi. Po tym jak dwa lata temu wyprowadziłam się z domu, zaczęłam w końcu żyć na nowo. Wynajęłam dwupokojowe mieszkanko, ciasne, ale jeszcze niestety nie własne. Nie było mnie na nie stać, ale nie martwiłam się tym za bardzo. A poza tym, po tej ogromnej ceremonii zaślubin miałam i tak przeprowadzić się do Mamoru. Cała moja rodzina była w niego zapatrzona jak w obrazek, nie wspominając o mnie. Wyskoki, dobrze zbudowany, kulturalny, zawsze wie co powiedzieć, no i co dla moje rodzicielki najważniejsze, bogaty pan chirurg plastyczny. Dla mnie jego status materialny nie był aż tak ważny. Miałam dwie ręce i chęci do pracy, więc umiałam o siebie zadbać. Nie oczekiwałam, a wręcz nie chciałam być jego utrzymanką tylko partnerką, bratnią duszą. Lubiłam w nim ten spokój i opanowanie, chociaż nie ukrywam że moim skromnym zdaniem, za dużo pracował, ale nie protestowałam. Spełniał swoje marzenia, a w życiu przecież to jest ważne. Rozmawialiśmy ze sobą przez telefon, ale też kiedy było to możliwe spotykaliśmy się u niego. Moje „salony” nie za bardzo nadawały się do naszych zabaw i jego standardów. Przeważnie sobota była dniem, kiedy cały wieczór mieliśmy tylko dla siebie. Zero obowiązków, zero problemów. Liczyliśmy się tylko my i nasze potrzeby.

Dziś akurat jest piątek, ale z tego co się dowiedziałam w klinice, mój narzeczony miał wolny wieczór, bo jedna z pacjentek odwołał zabieg pomniejszenia nosa. A tak swoją drogą, po co to komu? Przecież natura wie najlepiej w czym kto wygląda dobrze… Wprawdzie nie mówiłam mu nic o swoich planach, bo powinnam jeszcze być na imprezie imieninowej Mako, ale udało mi się szybciej wyjść. Zdążyłam jeszcze wrócić do domu, przebrać się, no może nie tyle przebrać, co zmienić bieliznę, gdyż chabrowa sukienka do kolona fajnie podkreślała moje atuty, więc postanowiłam przy niej zostać. A poza tym, Mamoru  lubił mnie w niej. Narzuciłam czarną ramoneskę i zamknęłam drzwi. Jadę do mojego ukochanego i uśmiecham się sama do siebie. To będzie taki spontaniczny prezent, bo nie ukrywam trochę mi tego brakuje. Zawsze mamy wszystko zaplanowane od deski do deski, więc raz na jakiś czas mogę zrobić wyjątek. Czuję, że to może przerodzić się w miły wieczór, w sumie to cały dzień miałam fajny, a teraz jeszcze będzie smaczne zakończenie.

Zapłaciłam taksówkarzowi i wjechałam windą na 10. piętro. Kiedy drzwi się rozsunęły, poczułam dziwny skurcz w żołądku. Myślałam, że to z podniecenia. Poprawiłam jeszcze szybko włosy i podeszłam do orzechowych drzwi. I nagle zauważyłam nieznanego mężczyznę, który chodził w tą i z powrotem trzymając obydwie ręce w kieszenie. W pierwszej chwili się przestraszyłam, bo zaraz naszły mnie jakieś czarne myśli, że to może być złodziej albo jakiś gwałciciel, ale z drugiej strony nie wyglądał na typa spod ciemnej gwiazdy. Był wysoki, dobrze zbudowany, miał ciemne włosy i pachniał drzewem sandałowym i gumą miętową. Co jak co, ale węch miałam dobry. Zbliżyłam się jeszcze trochę i zaczęłam szukać kluczy w swojej torebce. Nie chciałam wyglądać na przestraszoną, dlatego też pierwsza się do niego odezwałam, kiedy już znalazłam to, czego szukałam.

– Mogę panu jakoś pomóc? – starałam się aby mój głos brzmiał jak najbardziej naturalnie.

– To pani mieszkanie? – zapytał, zaciskając mocniej szczęki.

– Tak yyy to znaczy nie, nie do końca. To mieszkanie mojego narzeczonego. A dlaczego pan pyta?

– Dzwoniła pani, że się do niego wybiera?

– O co panu chodzi? Nie rozumiem. Od kiedy to mam się zapowiadać z wizytą u swojego partnera, co? – zaczynała mnie drażnić ta nowopoznana osoba i do tego jeszcze te dziwne insynuacje.

– Tak tylko pytam.

– To proszę dać sobie z spokój z tego typu pytaniami.

– Postaram się, ale mam jeszcze jedno, chociaż sądzę, że dla pani może wydać się głupie, mogę?

Powinnam powiedzieć NIE, ale zanim pomyślałam, to już się zgodziłam.

– Słucham, tylko szybko, bo trochę mi się spieszy i nie zamierzam spędzić całego wieczoru na korytarzu.

– Jest pani przekonana, że On tam się znajduje?

– Tak, jestem pewna. Mamoru jest w środku, zadowolony?

– Jest w środku, ale w środku mojej dziewczyny.

To co usłyszałam zwaliło mnie z nóg. Przez chwilę mnie zatkało, jakbym dostała czymś twardym w głowę. Otrząsnęłam się z pierwszego szoku i miałam ochotę przywalić temu facetowi za te brednie i paskudne oszczerstwa.

– Aha i mam w to uwierzyć komuś, kogo znam od trzech minut i nawet nie wiem jak się nazywa. Co pana ugryzło? Opamiętaj się człowieku. Co za bzdury pan opowiada, przecież … – nie dane mi było jednak dokończyć, ponieważ usłyszałam damski głos wykrzykujący imię mojego przyszłego męża. Myślałam, że się przesłyszałam. Poczułam jak krew napływa mi do twarzy. Spojrzałam na wysokiego Bruneta, który stał obok mnie. Najwyraźniej on też to usłyszał, bo tylko wzruszył ramionami, jakby chciał powiedzieć: „ A nie mówiłem”.

– Może się mylę, a może nie. Może twój partner ogląda jakiś film przyrodniczy i główny bohater też ma tak samo na imię. Czysty przypadek, co nie?

– Oooo taaaak! Mamoru, zaraz dojdę, nie przestawaj, taaaa…

Ta cała sytuacja, te odgłosy sprawiły, że osunęłam się po ścianie i usiadłam na zimnej posadzce. Złapałam się za brzuch i próbowałam obudzić się z tego snu, no bo przecież to nie działo się naprawdę? Prawda?

– Będziesz wymiotować? – zapytał mój rozmówca.

– Nie – odpowiedziałam krótko i zgodnie z prawdą.

– To dobrze, bo nie mam żadnego worka – zażartował chociaż nie było mi do śmiechu i usiadł obok mnie. – Nie będzie ci zimno, no wiesz tam na dole?

– Szybko przeszedłeś z per „Pani” na ty. I dzięki za troskę, moim pośladkom nic nie będzie – dodałam zszokowana jego bezpośredniością.

8 myśli na temat “*2* Przysięga”

  1. Dziękuję Paulinko za to wyróżnienie. To bardzo miłe 🙂
    Przeczytałam rozdział i czuję teraz niedosyt. Super się czytało! Czy ten brunet, to Seiya Kou we własnej osobie? Fajny dialog między Usagi, a nim. Lekko humorystyczny, jak na taką makabreskę, ale jak najbardziej pozytywnie to odebrałam. Pisz dalej, bo bardzo mnie zaciekawiłaś i chcę więcej 🙂

    Polubione przez 1 osoba

  2. Usagi przyszła do narzeczonego A tu niespodzianka przed drzwiami stoi facet i co się okazało jego dziewczyna była w środku i Mamoru też to co tam robili to szok
    Bardzo odważne te odgłosy natury chyba wszyscy ich słyszeli szkoda tego znajomego i Usagi

    Polubienie

Dodaj komentarz